wtorek, 15 maja 2012

Heyy!

W sobotę byłam w stajni. Na samym początku wyczyściłam i osidłałam Cyprysa. Następnie miałam jazdę na Frydze. Całą godzinę jeździłam z siodłem ale bez strzemion. Pod koniec jazdy gdy inni już rozstępowywali swoje konie, Kasia założyła mi strzemiona, a ja przełożyłam je przez siodło. Wiecie jakie jest siodło do wyścigów? Takie małe z którtkimi strzemionami. Właśnie tak to podobnie wyglądało. Już kiedyś prubowałam tak, ale tylko w stępie. No to najpierw powolutku próbowałam w kłusie i wtedy Kasia powiedziała mi żebym przeszła do galopu. Żebyście mnie wtedy widzieli! Wogule nie mogłam się utrzymać w półsiadzie. Po galopie rozstępowałam Fryge i to był koniec mojej jazdy. Wprowadziłam konia do boksu i rozsiodłałam. Chwilę ja poczyściłam i zrobiłam masaż T-Touch. Po chwili pan stajenny poprosił mnie żebym ją przysunęła do ściany żeby mógł dać czystego siana do boksu. Zrobiłam to i przysunęłam się bliżej jej tyłu ale ciągle ją głaskałam żeby wiedziała, że tam stoję. A ten facet zaczął płoszyć Frygę <specjalnie>. O mały włos mnie nie staranowała. gdy powiedziałam żeby uważał to powiedział żebym nie panikowała. Znalazł się "wielki" pan. Jeszcze jak wychodził walnął widłami o ściane i powiedział: "Pamiętaj, koń jest dla człowieka, a nie człowiek dla konia". Myślałam, że Fryga dostanie zawału! I akurat wtedy przyjechał mój tata. Jeszcze chwilę uspokajałam konia, znowu musiałam zrobić jej masaż i poszłam z tatą karmić koty <które mieszkają w stajni, podkarmiam je>. Pojechałam do domu cała nabuzowana. Myślałam, że wyrwe szczęke temu człowiekowi! Właśnie mamy taki przykład jak się naprawdę traktuje niewinne stworzenie! CHORE! Nigdy tak nie róbcie! Mój tata powiedział, że ten facet jest od sprzątania gówien, a nie od wymądrzania się. I ma racje.
                                                                                                                              Pozdrawiam
                                                                                                                                   Tala
P.S. Tu macie jeszcze zdjęcie takiego siodła wyścigowego.

Siodło wyścigowe 

T-Touch - System TTOUCH to nowoczesna metoda leczenia i komunikowania się z koniem. Opracowała ją Linda Tellington-Jones, znana na całym świecie specjalistka w dziedzinie współpracy z koniem!

TTouch może praktykować każdy, bez względu na to, jak radzi sobie w siodle, to bardzo uniwersalna metoda, można ją wykonywać prawie w każdym miejscu.
Potrzebne nam są tylko dwie ręce, grzecznie stojący koń (nie może być przywiązany, w skrajnych przypadkach uwiąz może trzymać druga osoba, ale należy tego unikać) oraz trochę wiedzy i najlepiej praktyki na czyichś plecach ;)

TTouch to masowanie ciała konia kolistymi ruchami ręki (zgodnie ze wskazówkami zegara - kiedy koń jest spokojny; przeciwnie do ruchu wskazówek zegara - gdy jest spięty, jednak są to tylko ogólne zasady, ruchy trzeba dostosowywać do reakcji konia) o różnym stopniu nasilenia.
Możemy masować dowolny punkt ciała konia, ale przesuwamy się z włosem konia, po 1 i 1/6 do 1 i1/4 koła w danym miejscu.
Co do nasilenia nacisku, każdy koń ma indywidualne potrzeby i trzeba odkryć, jaki nacisk mu odpowiada. Musimy zobaczyć, czy koń czuje się zrelaksowany przy danym nacisku, a może woli mocniejszy albo lżejszy? Jeśli prawidłowo zinterpretujemy jego potrzeby, poczujemy pod palcami, ze jego mięśnie stają się wiotkie i przepuszczalne, a on sam przyjmie minę „osiołka” – spuszczona głowa, przymrużone oczy, uszy luźne…

http://www.youtube.com/watch?v=lkb_K0xvmZI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz