piątek, 6 lipca 2012

No Siemanoo!!!

Siemkaaa!!!! 
Kochani! Siemka! Mam tyle do opowiedzenia! Wiem co sobie myślicie... Zła Mania! Tak wiem! Ale moje życie zamieniło się do góry nogami... Chodzi o moje ZDROWIE! Tak dobrze przeczytałeś... O moje ZDROWIE! To nie są żarty i z pewnością nie jest to śmieszne. Mam do Was zaufanie więc wszystko opowiem od początku.... 
~~~~~~~~~~~~
Zaczęło się to w marcu. Byłam osłabiona... Kręciło mi się w głowie i robiło mi się ciemno przed oczami. Moje mamie się to nie spodobało dlatego zabrała mnie na badanie krwi czyli spotkanie z igłą. Wyniki nie były za dobre ale moja genialna dziecięca pani doktor pierwszego kontaktu powiedziała, że to po anginie i trzeba to skontrolować ta 3 tygodnie. Moja mama nie wytrzymała i zrobiła po 2 tyg. i wyniki wyszły jeszcze gorsze. Mama zrobiła badania jeszcze kilka razy, a wyniki wciąż szły w dół było coraz gorzej nawet ze mną. Jednak wielce pani doktor powiedziała że to nic takiego. Tak się zdarza. W końcu ten dzień. WYCIECZKA TRZYDNIOWA DO WARSZAWY! HURRAA!!! Wszystko spakowane jedziemy. Ale gdyby się nic nie stało nie byłoby ciekawie... 2 dzień wycieczki: Jesteśmy w Planetarium Kopernika. Oglądam sobie gwiazdy i podparłam się ręką z prawej strone macając się (tak wiem jak to brzmi ale tak było) szyi. Wyczułam gulkę, guza. Spanikowałam! Myślałam, że to rak! W końcu koniec. Wychodzimy. Ja mokra ze strachu. Koleżanki przerażone. Ja się poryczałam... Na szczęście nasza boska pani od polskiego nazwiska nie podam mam do niej szacunek-Pozdrawiam ;* P.Ewa uspokoiła mnie jak druga mama, że trzeba iść z tym do lekarza i na pewno to nic poważnego. Niestety tak się nie stało. Gdy wróciłam zadowolona do domu, wyczułam drugą gulkę także na szyi ale z drugiej strony... ;( Czytałam o tym na internecie jeszcze tego dnia. Wyczytałam same złe opini i oczywiście ryk. Tym razem uspokoiła mnie mama, lecz w głębi duszy i tak miałam złe przeczucia... i słusznie... Kolejnego dnia dotarłyśmy do genialnej doktórki(wspominałam) ona oczywiście powiedziała, że to od anginy! Zapalenie węzłów chłonnych! A jak! Moja mama nie wytrzymała i zrobiła kolejne badajnie, które wyszły jeszcze gorzej! Mama skontaktowała się z lekarzem, który powiedział, że jeżeli wyniki cały zas spadały to lekarka powinna wysłać nas do HEMATOLOGA. MAma umówiła mnie do niego na 14 maja a był kwiecień. Moja lekarka powiedziała, że do 14 maja to zniknie! A jak! Pojechaliśmy do jednego lekarza okazało się, że mam zapalenie zatok! Pojechaliśmy do drugiego lekarza wysłał nas do trzeciego... do szpitala... Tam musiałam zostać... Przechodziłam badania różne... Ale to jest MEGA szpital. Mają sprzęt taki że WoW! Okazało się... że muszę przejść CHEMIOTERAPIĘ.... Mam chorobę węzłów chłonnych... Jest to w 100 % wyleczalne... Pocieszenie... JEstem wypuszczana do domciu. W domciu siedzę w jacuzzi i w basenie. O koniach... No tak ten blog jest o koniach... Byłam... Ale tylko dałam marchewki... I jakiś koń rzucił sie na hucuła- Viki. Em... chyba wiecie do czego.. do dzieci hehe... ALe do niczego nie doszło :D Szkoda. :) To tylke! Papatki :DD

M@n!u$!@
Viki

  WikiOrion

 

FrygaFryga

IndiaIndia 

Czardasz Czrdasz (sprzedany)


1 komentarz:

  1. Ale pisalas w napieciu! Dopiero pod sam koniec upewnilam sie ze nie stoisz jedna noga w grobie :) Dobrze ze wszystko wyleczalne! Powinnas cjodzic do innego doktora bo twoja wysle cie do szpitala kiedy bedziesz zimnym trupem!

    OdpowiedzUsuń